18 │ wywiad SeniorLO 50+ 03/2015 Jak przeżyć następne 30-40 lat w jak najlepszej formie? Jak wygląda powszedni dzień Mistrza? W zasadzie całkiem zwyczajnie – praca, dom i trochę ruchu. Wstaję o 6.30, idę na półgodzinny spacer z psem, następnie poranna toaleta, kubek kawy i jazda do pracy, bo jestem jesz- cze za młody na emeryta, a poza tym bardzo lubię swoją pracę nauczyciela WF-u. Po przyjściu do domu około godziny 15 siadam na maszynę do wiosłowania i oglądając Eurosport wiosłuje, od jednej do dwóch godzin. Wieczorem lekka kolacja i telewizja! Weeken- dy wyglądają nieco inaczej – najczęściej leniuchowanie i zaję- cia domowe lub też kino wraz z żoną. Jest Pan autorem jednego z najsłynniejszych ge- stów w historii. Czy jego wykonanie zaplanował Pan wcześniej, czy też zadziałały emocje? Był to gest spontaniczny, lecz jednocześnie siedziało w głowie cos buńczucznego, aby odpowiedzieć Rosjanom za gwizdanie na mnie. Kiedy skoczyłem wysokość, która dawała mi złoty medal, już w powietrzu – po pokonaniu poprzeczki i spadnię- ciu na zeskok – ręce automatycznie złożyły się do polskiego ge- stu (za wszystko, co nam Polakom i mnie również zrobiliście!). Jak to wydarzenie wpłynęło na Pana życie? No cóż, wiele się zmieniło… Byłem najpopularniejszym spor- towcem na świecie i bohaterem w Polsce, ale również miałem przeciwników w Polskim Związku Lekkiej Atletyki, którzy za to rzucali mi kłody pod nogi i dyskwalifikowali za wymy- ślone przewinienia. Aż w końcu wyjechałem w 1985 roku na zawody do Hanoweru, oficjalnie na paszporcie służbowym i bilecie z PZLA. Jednak po zawodach zostałem zdyskwali- fikowany i odwołany z następnych zaplanowanych zawodów, gdyż zarzucono mi, że wystartowałem bez zgody Związku. Kazano mi wracać. Siedząc w hotelu, zastanawiałem się, co robić. Nie miałem najmniejszej możliwości wsiąść do samo- lotu bez biletu, a mój był tylko w jedna stronę. W 1985 roku nie było komórek, aby sobie zadzwonić i dowiedzieć się co się stało. Kiedy więc udało mi się dodzwonić do Polski, do PZLA i dowiedziałem się o mojej dyskwalifikacji, zdecydowałem, że przeczekam parę dni i może sytuacja się uspokoi. No i cze- kam aż do dzisiaj. Rozmowa z Władysławem Kozakiewiczem – polskim lekkoatletą, mistrzem olimpijskim odznaczonym m.in. Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski.